Zaginione światy Warszawy. Cmentarz prawosławny na Woli

Artur Bojarski

Nagrobek Marii Aleksandrowny Siemienowej, fot. A. Bojarski.

Prawosławna mniejszość religijna i narodowa, niemal wyłącznie o rosyjskim rodowodzie, liczyła w Warszawie u progu pierwszej wojny światowej ok. 40 tys. osób. Kim byli i czym się zajmowali jej przedstawiciele?

Wśród Rosjan przebywających w Warszawie przed 1914 r. byli nie tylko urzędnicy, policjanci, nauczyciele i wykładowcy. Mieszkali tu także ci, którzy przyjechali nad Wisłę w celach czysto ekonomicznych. Wszyscy oni zamieszkiwali dość zwarcie wybrane dzielnice i rejony Warszawy, co związane było z polityką władz i aktywnością gospodarczą Rosjan. Jedną z tych dzielnic stanowiła Praga, która w zamyśle władz carskich miała stać się enklawą rosyjską wokół cerkwi św. Marii Magdaleny i VII rządowego gimnazjum męskiego (obecne gimnazjum i liceum im. Władysława IV). Przybywających z Moskwy czy Petersburga carów i dygnitarzy miało witać – zgodnie z polityką zaborców – „rosyjskie miasto”. W lewobrzeżnej Warszawie Rosjanie mieszkali w okolicach Politechniki i ulicy Polnej, ale przede wszystkim w obrębie eleganckiego IX cyrkułu. To w Alejach Ujazdowskich najczęściej rozbrzmiewała rosyjska mowa, spacerowały damy w kokosznikach i guwernantki z rosyjskimi dziećmi.

Rosyjską społeczność Warszawy przełomu XIX i XX w. tworzyli nie tylko cywile, ale też przedstawiciele potężnego aparatu armii okupacyjnej, rozlokowani w cytadeli, licznych zespołach koszarowych i fortach. Na potrzeby mniejszości rosyjskiej otwierano szkoły, instytucje, stowarzyszenia, cerkwie. Założono też duży cmentarz na Woli.

Nagrobek płk. Iwana Timoszenki, fot. A. Bojarski.

Początki prawosławnego cmentarza wolskiego sięgają 1841 r. Wokół przebudowanego na cerkiew kościoła św. Wawrzyńca pochowano wtedy żołnierzy rosyjskich poległych w czasie powstania listopadowego. Ograniczone miejsce przeznaczone na pochówki stopniowo zapełniało się grobami i wkrótce trzeba było zakupić dodatkowe tereny na wschód i północ od starego cmentarza. W obrębie nowej przestrzeni wytyczono szerokie, szachownicowo rozplanowane aleje, przy których posadzono drzewa, krzewy i kwiaty. Na potrzeby nabożeństw pogrzebowych zbudowano okazały kościół prawosławny pw. św. Jana Klimaka.

W sierpniu 1915 r. Rosjanie opuścili Warszawę. Wielka ewakuacja objęła niemal wszystkich cywilnych i wojskowych. Opustoszały rosyjskie urzędy, sądy, szkoły, kamienice. Cmentarz na Woli – pozbawiony opieki – szybko podupadł. W okresie międzywojennym najstarszą jego część – wokół obecnego kościoła św. Wawrzyńca – oddano parafii katolickiej. W wolnej Polsce niektóre groby zlikwidowano, inne przeniesiono na teren obecnego cmentarza, m.in. grób Sokratesa Starynkiewicza. Cały cmentarz zyskał nowe solidne ogrodzenie, uporządkowano alejki. Nadal odbywały się tu pochówki – głównie licznych w stolicy emigrantów z Rosji, a także duchownych Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego. Okolice cmentarza były świadkiem zwycięskiej dla Polaków bitwy w czasie oblężenia Warszawy w 1939 r. Na pobliskiej ulicy Wolskiej żołnierze por. Zdzisława Pacaka-Kuźmirskiego rozgromili, przy użyciu terpentyny z pobliskiej fabryki Dobrolin, niemieckie czołgi. W czasie Powstania Warszawskiego, 5 sierpnia 1944 r., bandyci Heinza Reinefartha rozstrzelali na cmentarzu ludność cywilną z pobliskich domów, zamordowali też blisko sto sierot z prawosławnego sierocińca po drugiej stronie Wolskiej.

Nagrobek Zofii Możejko, fot. A. Bojarski.

Na terenie cmentarza prawosławnego na Woli znajduje się wiele cennych nagrobków, które swoją klasą nie odbiegają od obiektów sztuki sepulkralnej na innych historycznych nekropoliach Warszawy. Grobowce, nagrobki i pomniki były wszak fundowane przez uprzywilejowaną politycznie i często dobrze uposażoną ekonomicznie społeczność. Wykonywały je te same szacowne firmy kamieniarskie, które pracowały dla pozostałych stołecznych cmentarzy: P. Płeckiego, J. Norblina, S. Bartmańskiego i inne. Do budowy nagrobków artyści kamieniarze używali przeważnie piaskowca, do odkuwania rzeźb – często wapienia. W użyciu był także twardy granit, zapewniający największą trwałość dzieł sztuki rzeźbiarskiej stojących na wolnym powietrzu.

Na wolskim cmentarzu prawosławnym występują różne typy nagrobków: stele, nagrobki słupowe, kolumnowe, o formach od klasycystycznych po secesyjne, z elementami dekoracyjnymi zaczerpniętymi z tradycyjnej sztuki rosyjskiej.

Klasycystyczny grobowiec ze skromnym belkowaniem stoi niedaleko wejścia do cerkwi św. Jana Klimaka. Jego powściągliwa forma stanowi kontrast wobec stojącego nieopodal potężnego grobowca Michała Zamarajewa. Ten eklektyczny, kuty w piaskowcu obiekt to dzieło rzeźbiarza Bolesława Syrewicza. Innym dziełem tego artysty jest pomnik nagrobny Marii Aleksandrowny Siemienowej. Skromny nagrobek zmarłej „ukryto” za kamienną kurtyną uchyloną przez cherubina i dziewczynę w woalu. Kurtyna z mistrzowsko wykonanymi fałdami i załamaniami została zawieszona w renesansowym portalu. Twarz dziewczyny zakryta woalem jest prawdziwym majstersztykiem sztuki rzeźbiarskiej. Ileż uderzeń dłutem należało wykonać, aby wykuć dobrze widoczną zza woalu twarz!

Grobowiec rodziny Szelechow, fot. A. Bojarski.

Klasycyzm w czystym wydaniu to pomnik nagrobny płk. Iwana Timoszenki. Na wysokiej podstawie umieszczono masywny cokół z „przykręconą” kamiennymi śrubami tablicą komemoratywną okoloną z trzech stron festonem. Na cokole stoi niska kanelowana kolumna, z prawosławnym krzyżem okolonym wieńcem, zwieńczona urną z przerzuconą tkaniną. W sztuce sepulkralnej często obecny jest eklektyzm – na pomniku Anastazji Wojciechowskiej z neogotyckiego cokołu wyrasta klasycystyczny obelisk. Przedwcześnie zmarłych często upamiętniano wykutym w kamieniu ściętym drzewem lub ułamaną kolumną – na pomniku Zofii Możejko ułamana kolumna jest przerzucona ciężkim, odkutym w kamieniu wieńcem. Pokryty zielonym porostem wielki grobowiec rodziny Szelechow to symbol przemijania ludzkich fortun. Szelechowowie dorobili się tak wielkiego majątku na handlu kawiorem, że stać ich było na wystawienie pałacu w Alejach Ujazdowskich i budowę kamienic czynszowych. Nazwisko to było niegdyś znane od Warszawy po Astrachań, dziś opuszczony grobowiec mówi o nietrwałości materialnych dóbr. Na innym nagrobku fotografia w owalnym medalionie ukazuje surowego carskiego czynownika. To Aleksiej Smirngin. Inskrypcja nagrobna mówi o ciepłym pożegnaniu zmarłego przez żonę. Tablica komemoratywna i medalion są owinięte kunsztownie odkutym bluszczem, który przez dekady nabrał naturalnego, ciemnozielonego zabarwienia.

Nagrobek prezydenta Warszawy Sokratesa Starynkiewicza, fot. A. Bojarski.

Nagrobek Sokratesa Starynkiewicza przypomina jednego z nielicznych pozytywnie zapisanych w dziejach Warszawy Rosjan. Jego grób po reorganizacji cmentarza w dwudziestoleciu międzywojennym został z pieczołowitością przeniesiony na obecne miejsce. Pole grobowe otacza misternie kuta metalowa balustrada zamocowana na czterech słupach. Warto wspomnieć, że Starynkiewicz pozostaje w warszawskiej pamięci społecznej nie tylko z racji budowy systemu wodociągów i kanalizacji. To z jego inicjatywy otwarto w 1881 r. pierwszą linię tramwajów konnych, zwiększono liczbę nowych latarni gazowych, uporządkowano i powiększono tereny zielone miasta, wyremontowano kolumnę Zygmunta III Wazy.

Biały kararyjski marmur to rzadki materiał na wolskim cmentarzu prawosławnym. Wykonano zeń np. nagrobek kolumnowy z odkutymi gałązkami i przedziwnym kapitelem z główkami dziecięcymi. Materiał nie był tani, ale też wykorzystano go na pomnik nie byle kogo, bo senatora, gubernatora i generała mjr. Jewgienija Rożnowa, pochowanego w 1875 r. Pole wokół nagrobka rodziny Murza-Mucha otacza odlewana secesyjna balustrada. To jeden z najpiękniejszych przykładów sztuki sepulkralnej w tej formacji stylowej.

Grobowce Konstantina Czernobajewa, Wasilija Małachowa czy Grigorija Simonienki to przykłady małej architektury sepulkralnej z motywami tradycyjnej sztuki rosyjskiej. Simonienko pracował jako wykładowca na warszawskim uniwersytecie rosyjskim i był funkcjonariuszem aparatu rusyfikacyjnego zaborcy. Nagrobek Paszkiewicza i Morakiego wykuty z piaskowca posadowiony jest na kilku grubo ciosanych głazach. Właściwy pomnik to pogrążony w smutnej zadumie anioł obejmujący krzyż. Pomiędzy głazami podstawy a tablicą inskrypcyjną rosną misternie odkute liście paproci. Obiekt wykonała wspomniana firma J. Norblina z ul. Dzikiej 71. Warto dodać, że najlepsze firmy z branży kamieniarskiej, jak również wspomniane zakłady Płeckiego czy Bartmańskiego, mieściły się właśnie przy Dzikiej oraz Młynarskiej. Tablicę komemoratywną na pomniku nagrobnym Elżbiety von Dezen zamknięto gotyckim ostrołukiem. Zmarła była wysoko postawioną w hierarchii pedagogicznej guwernantką w Pierwszym Warszawskim Gimnazjum Żeńskim. Wzruszający jest nagrobek dwojga młodych Rosjan – Gieorgija i Wiery – w którym na surowej, ułożonej z ciemnych głazów podstawie zawieszono tablicę z odkutymi portretami zmarłych. Inskrypcja mówi niewiele: on, żołnierz, miał 21 lat, ona – 18. Zgaśli oboje w 1906 r.

Prawosławny cmentarz na Woli zachował też refleks nowszej historii Warszawy. Nieco na uboczu ulokowane są mocno dziś zaniedbane skromne nagrobki. Leżą tu budowniczowie Pałacu Kultury i Nauki, którzy zginęli na placu budowy giganta.

Dodaj do zakładek Link.

Komentarze są wyłączone.