Goebbels Dzienniki – Powstanie Warszawskie

powstanie-ok

Kolejna porcja zapisów z niezwykłego źródła: „Dzienników” Josepha Goebbelsa, które w obszernych fragmentach, wybranych, przetłumaczonych i skomentowanych przez prof. Eugeniusza Cezarego Króla. Tym razem są to zapisy na temat Powstania Warszawskiego – materiał wstrząsający swoim cynizmem, ale też świadczący o niejakiej przenikliwości i umiejętnościach analitycznych autora.

Środki masowego przekazu w III Rzeszy powitały wybuch Powstania Warszawskiego milczeniem, choć wiadomość o tym fakcie dotarła do Berlina bardzo szybko. Adolf Hitler, który wiosną 1944 r. zdecydował o zniszczeniu stolicy Polski „przy pierwszej nadarzającej się ku temu okazji”, kilka miesięcy później – 1 sierpnia – nakazał dowódcy SS i policji Heinrichowi Himmlerowi bezwzględną rozprawę z mieszkańcami, a także zrównanie niepokornego miasta z ziemią.

Dopiero kilkanaście dni po wszczęciu działań powstańczych w Warszawie władze niemieckie wydały instrukcje dla mass mediów, jak należy potraktować niepodległościowy zryw Polaków. Położono nacisk na wyeksponowanie „pozbawionej skrupułów taktyki politycznej Sowietów, którzy dążą do likwidacji polskich sił narodowych, a jednocześnie chcą ostatecznie zdyskredytować polską emigrację”. Prasa i radio III Rzeszy miały „uwypuklić tę szatańską grę […] i opatrzyć ją szerokim komentarzem”.

I tak też się stało. Nagłówek pierwszej informacji o Powstaniu Warszawskim w centralnym organie NSDAP „Völkischer Beobachter” z 18 sierpnia 1944 r. brzmiał: „Szatańska gra. Londyn i Moskwa podburzają Warszawę do powstania i pozostawiają ją na łasce losu”. Donoszono, że rozkaz „londyńskiego rządu emigracyjnego” do powstania został wydany za aprobatą władz brytyjskich i po uzyskaniu obietnicy pomocy wojskowej ze strony ZSRR. Rząd radziecki nie uczynił jednak niczego w tej sprawie. Nie spowodował ofensywy Armii Czerwonej ani nie zaopatrzył powstańców w broń i amunicję. Zgotował natomiast Polakom „Katyń szczególnego rodzaju” – wpędził ich pod kule niemieckich karabinów maszynowych. Kulisy tragedii, głosił w zakończeniu komentarz gazety, skrywają „diabolizm” politycznej gry bolszewików, której celem ma być panowanie nad Europą, w czym „ochoczo”, nie zdając sobie sprawy z dalekosiężnych konsekwencji, pomagają Anglosasi.

Tej interpretacji propaganda III Rzeszy trzymała się do końca. Uzupełniały ją jeszcze informacje o rosnącej wrogości mieszkańców stolicy do autorów insurekcji, a także meldunki o postępującym zniszczeniu miasta jako efekcie bezmyślnej decyzji o wywołaniu powstania.

Minister oświecenia narodowego i propagandy Rzeszy Joseph Goebbels, współautor – obok Biura Prasowego rządu Rzeszy –  powyższych instrukcji, poświęcił w swoich dziennikach ponad 40 kilkuzdaniowych i dłuższych wzmianek o Powstaniu Warszawskim. Pierwsza z nich z datą 4 sierpnia 1944 r. powstała zapewne po lekturze przeglądów prasy zagranicznej i nasłuchów radiowych oraz ściśle tajnych raportów władz bezpieczeństwa III Rzeszy. Do Goebbelsa docierały też dalekopisy raportów Wydziału Głównego Propagandy Generalnego Gubernatorstwa.

Poniżej tłumaczenie zapisów w dziennikach Goebbelsa, dotyczących Powstania Warszawskiego wraz z szerszym kontekstem polityczno-militarnym. Kontekst ten wydaje się niezbędny, aby uchwycić podstawowe motywy, znamienne dla propagandy III Rzeszy w końcowym stadium II wojny światowej. Niewielkie skróty, zwłaszcza tych fragmentów, które nie dotyczą spraw polskich, zostały poczynione przez redakcję „Stolicy”.

 2 sierpnia 1944

Wczoraj: […] Sytuacja na Wschodzie przysparza faktycznie całej masy zmartwień nie tylko nam, ale również Anglikom i Amerykanom. Stalin wydał rozkaz specjalny, w którym komunikuje, że w ręce bolszewików wpadły m.[iędzy] in.[nymi] Siedlce, Mińsk [Mazowiecki] i Łuków. Sytuacja znowu się zaostrzyła, pomimo że w niektórych miejscach na froncie wschodnim utrzymuje się znaczący opór niemiecki. […] Wskutek tego Stalin nie czuje się już w żadnej mierze zmuszony do okazywania polskiemu rządowi emigracyjnemu jakichkolwiek względów. Tak zwany polski premier Mikołajczyk jest, zanim jeszcze w ogóle dotarł do Moskwy, ostro atakowany i pociągany do odpowiedzialności przez prasę radziecką. W kółko mu się oświadcza, że nie dojdzie do żadnego porozumienia z Kremlem, jeśli nie uzna on [Mikołajczyk] polskiego rządu narodowego, tzn. narodowej rady, tzn. bolszewickiego komitetu*.. Bazą dla tych bolszewickich aspiracji są sukcesy militarne Sowietów. Stalin jest zdecydowany, aby je bezwzględnie wykorzystać, a przede wszystkim zignorować przy tym interesy anglo-amerykańskie. […]

* Chodzi o Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego (PKWN).

 3 sierpnia 1944

Wczoraj: […] Dramatyczny dzień, podczas którego spada na nas grad niepomyślnych wiadomości. Spostrzegam to już z samego rana, kiedy dostaję pierwsze telegramy. Amerykanie dokonali wyłomu na obszarze inwazji koło Avranches i wyszli na wolne pole. […] Churchill śpieszy zaraz do Izby Gmin, aby złożyć raport sytuacyjny. Triumfuje z okazji sukcesów w Normandii i we Włoszech i bardzo dobrze je ocenia. Wyraża nadzieję, że wojna zmierza do rychłego końca i że zwycięstwo jest już niedaleko. Szczególną nadzieję wiąże z radzieckimi sukcesami i robi to tak, jakby między Anglią i Związkiem Radzieckim nie było w ogóle żadnych sprzeczności politycznych. Sądzi także, że rokowania między Stalinem i Mikołajczykiem doprowadzą do zadawalających rezultatów. […]

 4 sierpnia 1944

Wczoraj: […] Przyjeżdżam rano do Poznania i od razu zabieram się do pracy. Mam rozmowę z Greiserem*, podczas której każę się dokładnie poinformować o sytuacji w Warthegau. Greiser przekazuje alarmujące wiadomości z Warszawy, które są bardzo nieprzyjemne. Twierdzi, że tamtejszego powstania, wznieconego przez partyzantów, zupełnie nie można stłumić. Jednakże te meldunki pochodzą od generalnego gubernatora Franka i dlatego nie mają należytej wiarygodności. W okręgu Greisera panuje naturalnie wielki niepokój. Greiser rozkazał budować na dużą skalę umocnienia, w czym z zapałem uczestniczą Polacy. Konsekwentna polityka Greisera, oparta na zasadzie surowości i sprawiedliwości, przynosi teraz owoce. W jego okręgu nie doszło jeszcze do żadnych prób wywołania powstania ani aktów sabotażu. […]

Sytuacja w Warszawie jest uznawana za stabilną. W mieście toczą się jeszcze walki uliczne, ale nie uważa się ich za zbyt niebezpieczne. […]

* Arthur Greiser (1897-1946), niemiecki polityk, od 1928 r. w NSDAP, w latach 1939-1945 szef okręgu (Gauleiter) NSDAP i namiestnik Kraju Warty, odpowiedzialny za masowe zbrodnie na polskich i żydowskich mieszkańcach Wielkopolski. Sądzony przed Najwyższym Trybunałem Narodowym w Poznaniu, skazany na karę śmierci, stracony w publicznej egzekucji.

 5 sierpnia 1944

Wczoraj: […] Z Rzymu nadchodzą dość szczegółowe meldunki o pokojowych wysiłkach, które podejmuje papież wraz z angielskimi osobistościami. Do tych wysiłków popycha papieża strach przed bolszewizmem. Widzi on, że katolicka Polska wymyka mu się z rąk i obawia się, że również Niemcy staną się zdobyczą sowietyzmu. […]

Z drugiej strony, Stalin wykonuje ruchy na szachownicy polityki wojennej. Najpierw rozsiewa publicznie pogłoski, że nie ma zamiaru przyjąć Mikołajczyka. Potem jednak Mikołajczyk jest jego gościem na Kremlu, a Stalin rozmawia z nim dwie i pół godziny. O wyniku nie ma żadnej informacji. Nie sądzę, aby z tego wiele wynikło. Sowieci próbują bowiem osiągnąć swoje cele w Polsce innymi drogami. Nakazują organizować we wszystkich zdobytych przez siebie polskich miastach masowe zgromadzenia tak zwanego komitetu narodowego [PKWN]. Te masowe zgromadzenia mają czysto komunistyczny charakter. Od masowego zgromadzenia do masowej demonstracji jest tylko krok, a masowe demonstracje prowadzą od razu do przewrotu i utworzenia republiki rad. Ten sam eksperyment Stalin chce naturalnie przeprowadzić z Finlandią […].

Sytuacja na Wschodzie daje Stalinowi sposobność wygodniejszego usadowienia się na wysokim koniu. Wprawdzie, wbrew temu, co twierdzi Anglia, wcale nie jest jeszcze blisko do przekroczenia [przez Armię Czerwoną] granicy wschodniopruskiej na szerokim froncie, jednakże sytuacja na przedpolach tej granicy jest daleka od pomyślnej. Nie może być również mowy o tym, że Warszawie grozi upadek. Jednakże bolszewicy próbują poprzez przeprawy przez Wisłę wziąć Warszawę w kleszcze, co naturalnie mogłoby być dla nas bardzo nieprzyjemne. Jak wnoszę z raportu Ohlenbuscha, sytuacja w Krakowie na razie jest jeszcze spokojna. Tu polski ruch partyzancki nie przeprowadził dotychczas żadnych przedsięwzięć, które prowadziłyby do powstania. Natomiast sytuacja w Warszawie ciągle jeszcze jest bardzo groźna. Nasze tamtejsze placówki służbowe policji i Wehrmachtu mają nadzieję, że jednak zdołają zdławić powstanie. […]

 10 sierpnia 1944

Wczoraj: […] Położenie w Warszawie wyjaśniło się już na tyle, że partyzanci muszą wzywać pomocy i broni. Zostali przez nasze oddziały tak przyciśnięci do muru, że nie mogą stawiać oporu przynajmniej na głównych ulicach. Ewakuacja polskiej stolicy postępuje na dużą skalę i doprowadziła już do znaczących efektów. […]

 16 sierpnia 1944

Wczoraj: […] Angielska opinia publiczna widzi w Rzeszy ostoję antybolszewizmu i wierzy, że wobec wschodniego zagrożenia jedynie my możemy zapewnić ratunek. Tymczasem rząd trzyma się niezmiennie i sztywno promoskiewskiego kursu. Zresztą w tym momencie nie pozostaje mu nic innego. Widać to znowu przy okazji debaty wokół partyzanckiego powstania w Warszawie. Prasa angielska już teraz nazwała go brudnym interesem. Najwyraźniej polscy emigranci w Londynie wezwali warszawskich partyzantów do oporu, bo sądzili, że Stalin niezwłocznie wkroczy do Warszawy. Stalin jednak nie zrobił im tej uprzejmości. Wskutek tego warszawski ruch oporu został wystawiony na zmasowane działanie naszej broni; skutki można sobie wyobrazić. Ruch podziemny poniósł ogromne straty i należy go uważać za całkowicie wyeliminowany. Nawet jeśli tu i ówdzie napotyka się na ulicach Warszawy silny opór, to nie ma to już większego znaczenia. Tym samym polscy emigranci w Londynie utracili swoje jedyne oparcie w polskiej stolicy, a Stalin w najtańszy sposób skatynizował [sic!] polską arystokrację i polski obóz narodowy. I taki był chyba cel tego przedsięwzięcia. Nam jednak nie pozostaje nic innego, jak zdławić to powstanie […].

 17 sierpnia 1944

Wczoraj: […] Rozwój sprawy polskiej daje jednakże stronie wrogiej wiele do myślenia. Sprawa ta zaogniła się znowu w związku z problemem Warszawy. Polski generał Bór [Sosnokowski]* dementuje jak najostrzej wywody prasy radzieckiej, że to on wydał rozkaz do powstania. Jednocześnie Sowieci upierają się, że ten rozkaz wydali Polacy z londyńskiej emigracji. Jakkolwiek by było, pewne jest, że wpędzanie polskiego ruchu podziemnego pod gąsienice niemieckich czołgów to również z punktu widzenia wrogiej strony polityczna zbrodnia pierwszej klasy. Bowiem w ten sposób polski ruch oporu zostanie zmieciony z powierzchni ziemi. Sytuacja w Warszawie już nie jest tak niebezpieczna jak ostatnio. Jednakże na ulicach toczą się jeszcze walki. […]

* Błędna informacja dotycząca zarówno pseudonimu, jak i pisowni nazwiska. Chodzi nie o gen. Bora, czyli Tadeusza Komorowskiego (1895-1966), lecz o gen. Kazimierza Sosnkowskiego (1885-1969). To gen. „Bór” jako dowódca AK podjął decyzję o wybuchu Powstania Warszawskiego, natomiast gen. Sosnkowski, od lipca 1944 r. Naczelny Wódz RP na obczyźnie, nie krył swojej dezaprobaty dla tej decyzji. Po wybuchu walk próbował jednak zabiegać o pomoc aliantów zachodnich. Czynił to na tyle intensywnie, że we wrześniu 1944 r. – pod naciskiem Winstona Churchilla – zdymisjonowano go. Następcą Sosnkowskiego na stanowisku Naczelnego Wodza został wtedy gen. Komorowski.

 18 sierpnia 1944

Wczoraj: […] W Warszawie w powstaniu chwyciło za broń 20 000 insurgentów. Zostali wycięci w pień. Polski ruch podziemny złożył wielką daninę krwi i tymczasem można go spisać na straty. To przede wszystkim Kałmucy*, których użyliśmy, siali ogromne spustoszenia, dopuszczając się bestialstwa i gwałtów na kobietach. Natomiast niemieccy żołnierze i funkcjonariusze policji zachowywali się nadzwyczaj poprawnie. Problem Warszawy jest już teraz omawiany przez nas w prasie. Sprawiedliwie przydzielamy winę obu stronom; oskarżamy zarówno Anglików, jak też bolszewików. Bez wątpienia bowiem obie strony, działając cynicznie i bez skrupułów, popchnęły do tej krwawej łaźni zarówno polskich emigrantów w Londynie, jak też polską radę narodową**. To może być dla nas tylko przyjemna rzecz, albowiem w Generalnym Gubernatorstwie nowe powstanie tak szybko nie wybuchnie. Warszawski przykład odstrasza wszystkich [ewentualnych] naśladowców. […]

* Naród o proweniencji mongolskiej. W tym wypadku oznacza jednak zarówno żołnierzy pomocniczych oddziałów Wehrmachtu, jak też członków formacji SS Bronisława Kaminskiego i Oskara Dirlewangera, bazujących w znacznym stopniu na jeńcach radzieckich, w tym na Kałmukach wywodzących się z południowo-wschodnich rubieży Rosji. Formacje te wyróżniały się wyjątkowym okrucieństwem podczas Powstania Warszawskiego, choć w pierwszej fazie walk niewiele ustępowali im pod tym względem żołnierze i policjanci niemieccy.

** Autor „Dzienników” ma tu na myśli, jakkolwiek niezgodnie z faktami, PKWN.

 19 sierpnia 1944

Wczoraj: […] Walka między Sowietami i polskimi emigrantami w Londynie rozwija się radośnie dalej. Radziecka prasa startuje z grubiańskim, wręcz obraźliwym artykułem przeciwko polskiemu generałowi Sosnkowskiemu. Jest w nim określony jako reakcyjny łajdak, któremu nie można wierzyć ani za grosz. W każdym razie Sowieci złorzeczą w taki sposób, z którego można wnosić, że nie mają racji. […]

 20 sierpnia 1944

Wczoraj:[…] Położenie wieczorem jest znowu bardzo krytyczne. Na Wschodzie rozpoczęła się wielka ofensywa radziecka. Pozycje wyjściowe sił pancernych wroga w rejonie Jass są nadzwyczaj rozległe. Czekają tam na nas dni ciężkich walk, choć w danym momencie sytuacja nie jest jeszcze szczególnie nieprzyjemna. Także na przyczółku sandomierskim toczą się obecnie ciężkie boje, w których to jednak my jesteśmy stroną atakującą. Wróg uderza w kierunku Warki i na północny wschód od Warszawy; udało mu się dokonać kilku wyłomów, które jednak dało się następnie zaryglować. […]

 21 sierpnia 1944

Wczoraj: […] „Prawda” zwraca się ponownie w bardzo ostrej formie przeciwko polskim emigrantom w Londynie, obciążając ich odpowiedzialnością za krwawą łaźnię w Warszawie. Radziecka prasa kieruje intensywne ataki zwłaszcza przeciwko polskiemu tak zwanemu generalissimusowi Sosnkowskiemu*. W Londynie panuje oburzenie na ton, którego użyto w tej sprawie. W tym momencie może się to jednak na niewiele zdać. Obecnie bowiem Anglicy nie są w stanie wdać się z Sowietami w konflikt polityczny. […]

* Generał Sosnkowski takiego stopnia nie posiadał ani też nie używał.

 22 sierpnia 1944

Wczoraj: […] Z Warszawy nadchodzi raport o prawdziwej niedoli. Rozkazy generała Bora w Londynie* wmanewrowały warszawski ruch podziemny w beznadziejne położenie. Ludność opanowała autentyczna panika. Całe miasto płonie. Nie ma gazu, elektryczności, a przede wszystkim wody. Warszawa przeżywa teraz po raz drugi swój los z 1939 roku. […]

Frank przedstawia mi propozycję uproszczenia dla Generalnego Gubernatorstwa, którą trzeba potraktować jako radykalną. Proponuje, aby rząd Generalnego Gubernatorstwa po prostu został rozwiązany, a graniczące jeszcze z nami części Polski zostały włączone do administracji sąsiednich okręgów. Nawet jeśli na pierwszy rzut oka rozwiązanie to wygląda absurdalnie, uznaję je jednak za najlepsze i chyba najbardziej obiecujące. Jednakże należy je rozpatrzyć także od politycznej strony, albowiem w danym momencie rozwiązanie Generalnego Gubernatorstwa nie pozostałoby naturalnie dla nas bez ujemnych skutków psychologicznych. […]

* Goebbels ponownie błędnie opatruje pseudonimem „Bor” generała Kazimierza Sosnkowskiego. Poza tym nie jest świadomy, że rozkazy związane z Powstaniem Warszawskim były wydawane w Warszawie, a nie w Londynie.

 23 sierpnia 1944

Wczoraj: […] Generał Bór, komendant warszawskiego ruchu powstańczego, kieruje znowu do aliantów wezwanie o pomoc w sprawie broni i wsparcia. Położenie insurgentów stało się beznadziejne. Z raportu z Warszawy wnoszę, że miasto utraciło już 200 000 ludności, co wydaje mi się grubą przesadą. Poza tym Warszawa nadal wszędzie płonie, a miasto znosi straszliwe katusze. Nie mam żadnego współczucia dla Polaków. Zrobiliby lepiej, gdyby się powściągnęli. Jeśli powstanie przyniosłoby sukces, z pewnością odnotowalibyśmy jego powtórzenie na całym okupowanym jeszcze przez nas obszarze Polski. Po tym, jak pucz w Warszawie tak żałośnie się załamał, tego rodzaju niebezpieczeństwo już nie istnieje.

Poza tym Sowieci uprawiają w zajętych przez siebie częściach Polski politykę ugłaskiwania*. Zachowują się zupełnie humanitarnie i umiarkowanie, nie pozwalają sobie na tolerowanie jakichkolwiek ekscesów, nie notuje się żadnych doniesień o okrucieństwach. To naturalnie działa na polską opinię publiczną bardzo korzystnie, co też jest celem takich przedsięwzięć. Sowieci jeszcze zgotują krwawe widowisko Polakom, jak tylko nie będą już potrzebowali ich wsparcia. Wydaję polecenie, aby mimo tego powściągliwego zachowania Sowietów kontynuować kampanię antybolszewicką na terenach Generalnego Gubernatorstwa znajdujących się w naszej dyspozycji. Należy to robić na podstawie materiałów, jakie mamy jeszcze z wcześniejszych czasów. […]

* W oryginale: Befriedungspolitik.

 26 sierpnia 1944

Wczoraj: […] Na okupowanych terenach nastroje i postawa ludności są naturalnie adekwatne do sukcesów wojskowych wrogiej strony zachodniej. Inwazja* usuwa w cień wszystkie inne wydarzenia. Ludność na Zachodzie spisała już nas na straty. Jednakże powstanie w Warszawie podziałało trochę otrzeźwiająco na ruch sabotażystów i insurgentów. Na temat powstania toczą się intensywne dyskusje przede wszystkim w pozostałej Polsce. Gdyby przyniosło ono sukces, to z pewnością inne polskie miasta poszłyby za przykładem Warszawy. A tak zarówno Polacy, jak i Czesi zachowują się nadzwyczaj spokojnie, ponieważ chcieliby przynajmniej w miarę możliwości ochronić i uratować swoje największe miasta. […]

* Chodzi o otwarcie przez aliantów zachodnich II Frontu na wybrzeżu francuskim w czerwcu 1944 r.

 28 sierpnia 1944

Wczoraj: […] Dalszy rozwój sytuacji militarnej skłonił teraz polski rząd emigracyjny w Londynie do ugięcia się przed Sowietami. Mikołajczyk zgłosił już gotowość współpracy z tak zwanym komitetem narodowym [PKWN]. Innymi słowy: Kiereńscy* dochodzą do głosu. Doświadczenie uczy, że tylko przez kilka tygodni posłużą za szyld reklamowy, a potem zaszczyci się ich strzałem w tył głowy albo wyrzuci na śmietnik.

* Aluzja do Aleksandra Kiereńskiego (1881-1970) sprawującego po rewolucji lutowej w Rosji w 1917 r. funkcję premiera rządu tymczasowego, uważanego przez autora „Dzienników” za uosobienie oportunizmu.

 29 sierpnia 1944

Wczoraj: […] Sytuacja w Warszawie ciągle nie jest jeszcze jasna. Powstańcy walczą dalej, choć słabszymi siłami. Ponownie wystąpili o pomoc do swoich tak zwanych sojuszników, ale to wołanie o pomoc pozostało bez echa. Jak wydarzenia w Warszawie oddziałują na pozostałą polską opinię publiczną, widać po tym że nasze wezwania do sypania okopów znalazły znacznie szerszy oddźwięk, niż tego oczekiwaliśmy. Przede wszystkim duchowieństwo staje po naszej stronie. Arcybiskup Warszawy* odwiedził pracujących na szańcach, wywołując ogromne wrażenie swoją obecnością. Najwidoczniej przedstawiciele kleru teraz wreszcie zauważają, co im grozi, jeśli bolszewizm rzeczywiście dostanie w swoje ręce Polskę.

Zresztą ciągle jeszcze są w toku spory między Sowietami z jednej strony a Anglikami i Amerykanami z drugiej strony na temat wydarzeń w Warszawie. Jedna strona zrzuca na drugą winę za krwawą łaźnię. Jestem jednak głęboko przekonany, że to Kreml ponosi właściwą winę. Albowiem tylko w jego interesie może leżeć zdruzgotanie przez niemieckie lufy warszawskiego ruchu oporu, o ile ma on charakter narodowy. […]

Dr Frank z Generalnego Gubernatorstwa opisuje mi trudną sytuację, w której znajduje się on i jego administracja. Z tego powodu jednak nie będę się nad nim użalał. Tak długo żył w dobrych czasach, że teraz powinien też zaznać złych. […]

* Chodzi o Antoniego Władysława Szlagowskiego (1864-1956), od 1928 r. biskupa sufragana warszawskiego, w latach 1942-1946 wikariusza kapituły archidiecezji warszawskiej. Po wybuchu Powstania Warszawskiego pozostał w mieście. Wizyta wśród kopiących okopy miała funkcję duszpasterską, a nie polityczną, niemniej jednak odpowiednio ją eksploatowano w propagandzie niemieckiej w GG.

30 sierpnia 1944

Wczoraj: […] Sowieci działają bardzo zręcznie. Zaczęli z Polską, a teraz przemieszczają się ze swoją polityką penetracji na południowy wschód. Co się tyczy Polski, to na razie obiecuje się jej jeszcze Prusy Wschodnie jako rekompensatę za planowane formalnie radzieckie rozszerzenia terytorium na Wschodzie. Całkiem otwarcie i bez osłonek daje się wyraz zamiarowi przesiedlenia na Syberię całej męskiej ludności Prus Wschodnich. […]

31 sierpnia 1944

Wczoraj: […] Na obszarze pozostałej jeszcze przy nas części Generalnego Gubernatorstwa panuje prawdziwy chaos. Donosi mi o tym Greiser; jego raport jest naszpikowany wyłącznie obelgami pod adresem generalnego gubernatora Franka. Greiser jest taki grubiański przede wszystkim dlatego, że niepokoje, które panują, ciągle przybierają na sile w pozostałej części Generalnego Gubernatorstwa […]. Zawsze oceniałem Franka bardzo negatywnie. W jego wypadku chodzi o marnego kauzyperdę, który nie wniósł do sprawowanego przez siebie urzędu najmniejszych kwalifikacji fachowych i ludzkich. Pod jego rządami rozkrzewiło się na terytorium Generalnego Gubernatorstwa paskarstwo i czarny rynek, a on sam i jego urzędnicy w dużym stopniu uczestniczyli w tym procederze. Jak można po nim oczekiwać, że podporządkuje on ten tak duży kraj niemieckim celom wojennym! Najlepiej byłoby rozwiązać Generalne Gubernatorstwo, a pozostałe jego części wcielić do sąsiednich okręgów. […]

 3 września 1944

Wczoraj: […] Polski premier Mikołajczyk wygłasza przemówienie, które wzbudza sensację. Powiada on, że Karta Atlantycka straciła kompletnie swój sens, że ma się wrażenie, iż siła góruje nad sprawiedliwością, że polski rząd pragnie prawdziwej demokracji, tej jednak w obecnych okolicznościach nie można osiągnąć. Zwraca się również bardzo ostro przeciwko powołanemu przez bolszewików komitetowi narodowemu [PKWN], zarzucając mu, że prowadzi fałszywą grę i że nie można w żadnej mierze na nim polegać. Sowieci chcą za pomocą tego komitetu narodowego realizować wyłącznie własne cele. Widać to na przykładzie Powstania Warszawskiego. Alianci pozostawili insurgentów na łasce losu. Powstańcy chcieli jedynie okazać pomoc Sowietom, tymczasem pomoc ta nie spotkała się z żadnym gestem wdzięczności. Kiedy Mikołajczyk na koniec [przemówienia] zwraca się do sojuszników z prośbą o dalszą pomoc, Stalin najprawdopodobniej jak najostrzej przeciwko temu wystąpi. W ogóle zakładam, że z tego przemówienia Mikołajczyka wyniknie znowu ciężki konflikt angielsko-amerykańsko-radziecki. To wystąpienie zostało bowiem wyemitowane przez londyńską rozgłośnię radiową. Nosi więc, by tak rzec, znamiona oficjalnego stanowiska angielskiego, co będzie szczególnie irytować Stalina. […]

 5 września 1944

Wczoraj: […] Powstanie Warszawskie, także według meldunków anglo-amerykańskich, dobiegło teraz końca. Bardzo wiele się jeszcze na ten temat debatuje, przy czym Anglicy i Amerykanie nie szczędzą zarzutów pod adresem Sowietów. Moskwa raz jeszcze odcina się wprost od odpowiedzialności za to powstanie. Sądzę, że faktycznie jest tak, iż bolszewicy przyglądali się z radością, jak polskich nacjonalistów miażdżą niemieckie karabiny maszynowe i ciężka broń. […]

powstanie-2-ok

Druga część zapisków ministra oświecenia narodowego i propagandy Rzeszy Josepha Goebbelsa dotyczących Powstania Warszawskiego zawiera przede wszystkim obserwacje odnoszące się do międzynarodowego tła powstańczego zrywu w jego schylkowej fazie. Uwagę autora dzienników przykuwają relacje w obozie aliantów, zmiany w ich wzajemnych stosunkach, będące politycznym efektem wielodniowych walk w Warszawie. Goebbels kilkakrotnie bagatelizował zarówno skalę działań militarnych w stolicy Polski, jak również ich znaczenie z punktu widzenia sytuacji ziem okupowanych i biegu wydarzeń międzynarodowych. Musiał jednak przyznać, że rozmiary powstania przerosły jego przewidywania, a różnorodnych konsekwencji nie da się zlekceważyć.

Wiele w jego zapiskach skłonności do uproszczonych i błędnych ocen, wynikających z niepełnego rozeznania i dogmatycznego myślenia. Sporo jednak obserwacji, zwłaszcza tych dotyczących polityki Związku Radzieckiego wobec Polski i partnerów z sojuszniczej koalicji, wskazuje na umiejętność odczytywania zamiarów Stalina wobec powojennej Europy Środkowej i motywów jego postępowania w stosunku do premiera Wielkiej Brytanii Winstona Churchilla i prezydenta USA Franklina D. Roosevelta. Warte szczególnej uwagi są zapiski związane z postawą władz radzieckich w dniach, kiedy rozstrzygała się kwestia przyjścia z pomocą Powstaniu Warszawskiemu lub pozostawienia go na (nie)łaskę losu.

6 września 1944

Wczoraj: […] W samej Anglii krytykuje się jak najostrzej uległość brytyjskiego rządu wobec Sowietów, przede wszystkim w kwestii Warszawy. Czasopismo „Tribune” zamieszcza artykuł przeciwko brytyjskiej polityce wobec Polski, który równie dobrze mógłby się znaleźć w „Völkischer Beobachter”. Również polski tak zwany generalissimus Sosnkowski jest nadzwyczaj agresywny w swoich oskarżeniach pod adresem aliantów. Sprawa jednak jeszcze nie dojrzała na tyle, aby angielski rząd mógł z tego wyciągnąć konsekwencje. Chodzi on na pasku z jednej strony własnej opinii publicznej, z drugiej zaś radzieckiej polityki i radzieckiego przywództwa wojennego. […]

W Londynie opublikowano raport, w którym kwestię Warszawy określono jako najbardziej ponury problem obecnej sytuacji wojennej. Wrażenie, które ten raport wywołał na angielskiej opinii publicznej, jest wprost powalające. […]

Od gauleitera Hoffmanna otrzymuję raport o załamaniu się frontu środkowego. Raport jest wstrząsający. Nasi wysocy oficerowie zachowali się tam jak zwykli zdrajcy. Dywizje nie mogłyby się tak katastrofalnie załamać, gdyby nie zawiedli dowódcy. A ci z rozwiniętymi sztandarami przeszli po prostu do radzieckiego obozu. To głównie skutek tego, że padli ofiarami wrogiej propagandy. Dlatego też raz jeszcze naciskam na Wehrmacht, aby słuchanie wrogich rozgłośni radiowych zostało zabronione za pomocą szczególnie surowego rozkazu. Określone kręgi w Wehrmachcie sądzą, że również w tym zakresie mogą żyć obok norm prawnych. Jakie to pociąga za sobą skutki, widać po tych przypadkach. […]

9 września 1944

Wczoraj: […] Problem Warszawy ciągle jeszcze jest intensywnie dyskutowany na forum wrogiej opinii publicznej. Jedni na drugich zwalają winę za to, że Warszawa nie otrzymała pomocy w odpowiednim czasie. […]

10 września 1944

[…] Raporty z okupowanych terenów są dla nas naturalnie negatywne. Wśród ludzi przyjaznych Niemcom panuje niemal beznadziejny nastrój. W obozie naszych wrogów przewidziano znowu 11 listopada na dzień niemieckiego upadku. W Czechosłowacji naród znajduje się w podniosłym nastroju. Zwłaszcza na Słowacji z napięciem przyglądano się wydarzeniom w Warszawie, aby, jeśli udałyby się te oba eksperymenty powstańcze, przystąpić do powstania również w Pradze. Jednak szybkie zgniecenie Powstania Warszawskiego podziałało nadzwyczaj trzeźwiąco na czeskie umysły. Opinie Polaków są bardzo podzielone. Zwłaszcza wydarzenia w Warszawie przywołały ich znowu trochę do rozsądku. Polska ludność w jak największym zakresie bierze udział w naszej budowie okopów. Wprawdzie polski naród nie kocha Niemców, ale jeszcze większy strach odczuwa przed bolszewikami. […]

12 września 1944

Wczoraj: […] Sytuacja w Warszawie stała się dla nas znacznie bardziej korzystna. Generalnie biorąc, można uznać, że powstanie zostało zdławione. Naturalnie mogło się ono rozwijać jedynie w cieniu niemieckiej korupcji. Gdyby nasze, działające w Warszawie, placówki służbowe nie zapominały o swoich obowiązkach i nie były tak lekkomyślne, nie mogłoby dojść do jego zorganizowania. Cywilna ludność Warszawy wzięła udział w powstaniu jedynie z przymusu, a w decydującej godzinie osłabła. Tym należy tłumaczyć nagłe załamanie się powstania. W każdym razie musi nam posłużyć to za naukę. Działalność partyzancką można prowadzić na długą metę jedynie z udziałem pewnej grupy ludzi. Powinien ich cechować fanatyzm i entuzjazm. Takimi cechami mieszczańska ludność nie dysponuje, przynajmniej na dłuższy czas. […]

Sowieci silnie zaatakowali koło Warszawy, ale nie odnieśli sukcesu. W rejonie walk koło Łomży udało im się wytworzyć lukę w naszym froncie. Spieszą tam rezerwy. Musimy jak najszybciej zadbać o zapełnienie tej luki; na nową klęskę na froncie wschodnim nie możemy sobie pozwolić […].

* Przypuszczenia Josepha Goebbelsa poszły w złym kierunku. Zapewne jednak dotarły do niego informacje, że 10 września 1944 r. miały się rozpocząć pertraktacje kapitulacyjne między dowództwem Powstania Warszawskiego a stroną niemiecką. Do rozmów nie doszło, gdyż z Londynu nadeszła wiadomość o planowanej pomocy lotniczej dla Warszawy. Jednocześnie 11 i 12 września na praskim brzegu Wisły rozwinęło się natarcie I Frontu Białoruskiego Armii Czerwonej, w którego składzie walczyły oddziały 1. Armii Wojska Polskiego. Strona powstańcza uwierzyła, że oznacza to początek realnych działań bojowych Armii Czerwonej w Warszawie.

13 września 1944

Wczoraj: […] Generał „Bór” podaje wielkość strat wśród polskich insurgentów, jakie ponieśli w ciągu jednego miesiąca. Wynosi ona 80 proc.* Takie straty mogą sprawiać tylko radość. Fakt, że polscy insurgenci tak bardzo wykrwawili się podczas tego powstania, którego nigdy nie zapomną, będzie w istotny sposób ułatwiać naszą politykę w jeszcze okupowanych częściach Generalnego Gubernatorstwa. […]

* Nie wiadomo dokładnie, o jaki okres chodzi. Ze współczesnych wyliczeń wynika, że z około 23 tys. powstańców, którzy podjęli walkę 1 sierpnia 1944 r., do października zginęło prawie 16 tys. osób (około 69 proc.). Rachunek nie uwzględnia powstańców, którzy dołączyli do swoich oddziałów po 1 sierpnia. Należy przy tym pamiętać, że stan wyjściowy Okręgu Warszawskiego AK wynosił około 50 tys. ludzi; nie wszyscy przystąpili do walki, ale jednocześnie przyłączały się osoby nienależące do AK.

16 września 1944

Wczoraj: […] Jak już podkreślałem, postawa Anglików w sprawie polskiej nadzwyczaj się usztywniła. Po swoich sukcesach wojskowych na Zachodzie przemawiają teraz do Sowietów znacznie ostrzejszym językiem, niż tym, do którego do tej pory nas przyzwyczajono. Określają radziecką politykę jako bezczelną i arogancką. W niemal wszystkich czasopismach angielskich można przeczytać wywody na temat bolszewizmu, które równie dobrze mogłyby się

znaleźć w „Völkischer Beobachter”. To nam nadzwyczaj odpowiada z punktu widzenia politycznego przywództwa podczas wojny. […]

Z terenów jeszcze okupowanych otrzymujemy naturalnie tylko nieprzyjazne wiadomości. Już nikt nie wierzy w niemieckie zwycięstwo, nasze notowania spadły do zera. Jednakże zwłaszcza na okupowanych terenach wschodnich konstatuje się z mieszanymi uczuciami przede wszystkim to, co przydarzyło się Polakom. […]

19 września 1944

Wczoraj: […] W Warszawie powstanie rozgorzało na nowo. Charakterystyczne, że bolszewicy nie śpieszą mu również teraz z żadną pomocą*.

 * W dniach 14-16 września 1944 r. 2. i 3. Dywizja Piechoty 1. Armii WP przeprowadziły desant na lewy brzeg Wisły (Kępa Potocka, Górny Czerniaków, Solec). Z powodu złej koordynacji działań z powstańcami i z braku doświadczenia w walkach w mieście próba desantu, okupiona ogromnymi stratami w ludziach, nie powiodła się. Wszystko wskazuje na to, że radzieckie dowództwo podjęło te działania z powodów propagandowych, a nie w celu realnej pomocy.

26 września 1944

Wczoraj: […]  Na południe od Warszawy wróg znowu przystąpił do ataku, jednakże te operacje zaczepne mają charakter lokalny. Musimy się tu jednak przygotować na dalsze znaczne obciążenia. […]

28 września 1944

Wczoraj: […] Dochodzi do tego, że w obu izbach angielskiego parlamentu odbywa się ożywiona debata na temat Polski, z silnymi atakami na moskiewski Kreml. Stalinowi oczywiście nie przeszkodzi to zupełnie w kontynuowaniu jego polityki w sprawie polskiej, która to polityka prowadzi do sowietyzacji Polski. Mimo wszystko jednak Anglicy zaczynają powoli bronić się przed radzieckimi metodami. Deputowanych do Izby Gmin irytuje zwłaszcza fakt, że Stalin aresztował i deportował członków polskiego ruchu podziemnego. Edena zarzucono licznymi pytaniami, ale na razie odpowiada na nie wymijająco. Musi przyznać, że problem Polski przysparza rządowi angielskiemu największych trosk, ale jest on na tyle delikatny, że nie można go omawiać publicznie. […]

Zresztą przedłożono teraz raporty na temat zachowania Sowietów na terenach przez nich zajmowanych. Można z nich wyczytać, że radziecka piechota robi rozpaczliwe wrażenie. Nadciąga w poszarpanych mundurach; składa się z bardzo młodych żołnierzy, po części z trzynasto-, piętnastolatków, którzy chętniej plądrują sklepy ze słodyczami niż z biżuterią. Wszystkie czołgi bez wyjątku zostały wysłane na front. Radzieckie oddziały są wyszkolone w bardzo antyniemieckim duchu. Ich celem jest zniszczenie Rzeszy i dla realizacji tego celu wytężają wszystkie siły. Polacy nacjonaliści* są bez wyjątku aresztowani i deportowani. Najpierw jeszcze zezwala się na wywieszanie polskich flag, potem jednak dopuszcza się tylko czerwone flagi. Po kilku dniach jest już NKWD, która posługuje się przeważnie Żydami jako szpiclami. Następnie odbywa się wcielanie mężczyzn do Armii Czerwonej. Najpierw są oni poddawani indoktrynacji politycznej, potem szkoleni pod względem wojskowym, następnie wysyła się ich na front. Pod tym względem Sowieci załatwiają sprawę do czysta. Możemy się od nich wiele nauczyć. […]

 * W oryginale Nationalpolen, w ten sposób autor dzienników określał Polaków związanych z Polskim Państwem Podziemnym i Armią Krajową.

30 września 1944

Wczoraj: […] Pewien amerykański dziennikarz miał rozmowę ze Stalinem. Podczas tej rozmowy Stalin w kółko powtarzał, że czuje się stary i że na dłuższą metę odpowiedzialność, która na nim spoczywa, będzie zbyt dużym ciężarem. Mogę to sobie wyobrazić. Wiele lat tak ciężkiej wojny przygina powoli do ziemi nawet najmocniejszy charakter. Z pewnością i  Stalin przywitałby z uznaniem możliwość zakończenia konfliktu. Przez nas mogłoby to być jedynie mile widziane*.

Również naród radziecki nie jest już tak skory do wojny jak przed rokiem. Raporty wskazują, że piechota odczuwa duże zmęczenie wojną, czego jednak nie da się powiedzieć o oddziałach zmechanizowanych. Przede wszystkim radzieccy żołnierze nie widzą już teraz żadnych celów wojennych, skoro wywalczono z powrotem radzieckie terytorium. Polacy zachowują się wobec Sowietów z nadzwyczajną rezerwą. […]

Dość smutne wiadomości otrzymuję z Głównej Kwatery Wodza. Führer nie czuje się zdrowy. Wieczorem nie mógł nawet wziąć udziału w naradzie na temat aktualnej sytuacji. […] Jego doradcy polityczni i militarni muszą zwrócić większą uwagę na uwalnianie go od drobiazgów, aby w ten sposób mógł znowu zajmować się wielkimi problemami wojny. […]

* Pojawiające się często u autora dzienników, zwłaszcza u schyłku wojny, myślenie życzeniowe.

1 października 1944

Wczoraj: […] Militarne i polityczne skutki Arnhem jak na razie nie są do przewidzenia. Mówi się, że tym sposobem wojna została przedłużona o sześć miesięcy. […] Wręcz zabawnie prezentuje się teza, zgodnie z którą Anglicy w swojej wściekłości przypisują Sowietom winę za fiasko pod Arnhem. Powiadają oni, że gdyby Sowieci, zamiast kierować się na południowy wschód, posunęli się dalej w rejonie walk o Warszawę, to nie mielibyśmy możliwości przeciwstawienia im [Anglikom] znaczących sił pod Arnhem. To jest naturalnie absolutny nonsens. […]

2 października 1944

Wczoraj: […] Polski komitet [PKWN] kieruje ostre ataki na polski komitet na uchodźstwie [rząd emigracyjny] w Londynie*. W rzeczywistości trzeba traktować te wypady jako atak Sowietów na angielski rząd. Szczególnie ostro atakuje się generała „Bora”, oskarżając go, że wpędził polski ruch oporu pod kule niemieckich karabinów maszynowych. Jeśli polski komitet [PKWN] oświadcza, że konflikt z polskim rządem emigracyjnym raczej przybrał na sile, aniżeli osłabł, to jest to z pewnością odpowiedź na passus zawarty w ostatnim przemówieniu Churchilla, że ma on nadzieję, iż angielsko-radziecki konflikt z powodu Polski będzie mógł być niebawem zażegnany. W danym momencie naturalnie nie ma o tym w ogóle mowy. […]

* Teoretycznie mogłoby chodzić odpowiednio o Krajową Radę Narodową i Radę Narodową RP na Uchodźstwie. Goebbels nie rozróżniał jednak polskich nazw i pisząc Der polnische Sowjet (polska rada, polski sowiet) i polnischer Exilausschuß (polska komisja na uchodźstwie), miał najprawdopodobniej na myśli odpowiednio PKWN i rząd RP na obczyźnie.

5 października 1944

Wczoraj: […] Ważniejszy jednak od wszelkiej innej materii konfliktów między Angloamerykanami i Sowietami pozostaje problem Warszawy. Generał „Bór” dał sygnał końcowy dla Powstania Warszawskiego. Polski premier na uchodźstwie Mikołajczyk uczcił warszawskich insurgentów w pompatycznej odezwie, z której dla nich nic nie wynika. W Warszawie, jak to oświadczono z emfazą, zostają oddane ostatnie strzały. My staramy się zbić na warszawskim konflikcie możliwie największy kapitał. Neutralna opinia publiczna kieruje z oburzeniem oskarżenia przeciwko Sowietom, że nie udzielili warszawskim insurgentom żadnej pomocy. Na razie Kreml zachowuje jeszcze w kwestii warszawskiej całkowite milczenie. […]

W Warszawie wzięliśmy do niewoli licznych wojskowych i cywilów. Legendarny generał „Bór” jest tak wyczerpany walkami, że na razie nie nadaje się do przesłuchań. Musimy okazać cierpliwość jeszcze przez kilka dni, zanim będziemy mogli w związku z jego osobą zbijać nasz polityczny kapitał. […]

6 października 1944

Wczoraj: […]  Problem Warszawy znajduje się ciągle jeszcze w centrum uwagi światowej opinii publicznej. Prasa londyńska demonstruje zawstydzenie i wściekłość. Zawstydzenie dlatego, że mogło dojść do takiego wydarzenia [jak Powstanie Warszawskie], a brytyjskie siły zbrojne nie były w stanie nic na to poradzić. Wściekłość z tego powodu, że Stalin forsuje swoją politykę wojenną, nie uwzględniając brytyjskich interesów. W USA traktuje się problem Warszawy bardzo powściągliwie, najwidoczniej z powodów wyborczych. Roosevelt nie chce stracić polskich głosów. Generalnie biorąc, problem Warszawy wywołuje silne rozdźwięki wśród aliantów.

Państwa neutralne są [natomiast] oburzone sposobem, w jaki Anglia, Ameryka i Związek Radziecki porzuciły w potrzebie warszawskich insurgentów. Fakt, że mogliśmy bez jakiejkolwiek próby militarnego oddziaływania ze strony Armii Czerwonej stłumić powstanie w Warszawie, pozostaje dla rozmaitych gazet w krajach neutralnych oznaką tego, że niemiecko-radzieckie porozu…*

Generał „Bór” skapitulował, gdyż faktycznie nie widział już żadnych możliwości dalszego oporu. Dostał się do naszej niewoli – sama skóra i kości. Został przeniesiony do dobrego lazaretu, aby najpierw doszedł do siebie. Jak dalece można go użyć do naszych celów politycznych, nie da się jeszcze przewidzieć. W każdym razie trzeba w tym względzie zachować ostrożność. Gdyby bowiem „Bór” wystąpił otwarcie po naszej stronie, to poszlibyśmy na rękę Stalinowi, który już polecił oświadczyć z niejaką precyzją, że uważa „Bora” za zdrajcę i dlatego nie akceptuje jego nominacji na polskiego naczelnego dowódcę**. Naturalnie triumfowałby wobec Anglików i Amerykanów, gdyby „Bór” poszedł na naszą służbę.

Churchill wygłosił w związku z kapitulacją Warszawy cyniczną mowę pogrzebową, która przewyższa wszystkie dotychczasowe wyczyny angielskiej hipokryzji. Umywa ręce w poczuciu własnej niewinności, twierdząc, że Anglicy i Amerykanie, a także Sowieci oddali do dyspozycji taką pomoc, jaka akurat leżała w ich możliwościach. To oczywiste kłamstwo. Ponadto zadawala się tym, że z respektu wobec polskich insurgentów uchyla przed nimi kapelusza, pozostawiając ich własnemu losowi.

W Moskwie okazuje się zresztą duże niezadowolenie w związku z brytyjską krytyką radzieckiej postawy wobec problemu Warszawy. Odrzuca się ją w najostrzejszym tonie. […]

* Luka w źródle. Najprawdopodobniej koniec zdania brzmiał mniej więcej tak: …mienie znajduje się na dobrej drodze do realizacji.

** Gen. Tadeusz Komorowski „Bór” został mianowany Naczelnym Wodzem Polskich Sił Zbrojnych 30 września 1944 r. i pełnił tę funkcję do 8 listopada 1946 r.

7 października 1944

Wczoraj: […] Polityczne dyskusje wojenne krążą bez reszty wokół problemu bolszewizmu. W Turcji panuje przerażenie w związku z próbą Sowietów zawłaszczenia obszarów zajętych przez Bułgarów. Turcja jest silnie atakowana przez Moskwę. To zawsze oznaka tego, że Sowieci mają zamiar wylądować właśnie tutaj podczas następnego ataku. W związku z wtargnięciem Sowietów na obszar jugosławiański w Moskwie panuje naturalnie wielkie święto. Uderza się teraz w tony panslawistyczne. Wszyscy Słowianie muszą się znaleźć pod ochronnym dachem Moskwy.

Sprawa polska nadal jest traktowana w Moskwie zgodnie ze znanymi już metodami. „Bór” znajduje się pod najostrzejszym ostrzałem radzieckiej prasy. Kapitulacja Warszawy przebiegła w sposób absolutnie rycerski. „Bór”, zanim poszedł do niewoli ze swoimi oddziałami, mógł przy pomocy komisji skontrolować stan obozów dla polskich ewakuowanych i znalazł tam wszystko w całkowitym porządku. Samemu „Borowi”, gdy udawał się do niewoli, oddano honory wojskowe. Są zdjęcia dokumentujące obecny stan Warszawy; budzą one przerażenie. Los Warszawy można wręcz uważać za zrządzenie Opatrzności. Miasto zostało teraz po raz drugi podczas tej wojny całkowicie zniszczone, a przecież ta wojna wyszła także z tego miasta. […]

Sytuację na terenach okupowanych przedstawia się jako nieco bardziej ustabilizowaną, co uznać trzeba za konsekwencję umocnienia naszych frontów zarówno za Zachodzie, jak i na Wschodzie. Przykład Warszawy podziałał zwłaszcza na Czechów, o Polakach już nie wspominając, bardzo otrzeźwiająco. […]

8 października 1944

Wczoraj: […] Wydaje mi się rzeczą znamienną, że rozgłośnia polskiego rządu emigracyjnego w Londynie* wyemitowała odezwę dotyczącą upadku Warszawy, w której przypuszczono jak najostrzejszy atak zarówno na Sowietów, jak i na Angloamerykanów. Odezwa kończy się pełnym rezygnacji stwierdzeniem, że Polska została całkowicie opuszczona. […]

* Chodzi o audycję radiostacji „Świt”, która swój program emitowała w latach 1943-1944 z podlondyńskiego miasteczka Bletchley. W rzeczywistości jednak należała do struktur Polskiego Państwa Podziemnego na okupowanych ziemiach polskich i maskowała swoją działalność tak, jakby działała z terenu Generalnego Gubernatorstwa. Aby ten kamuflaż podtrzymać, najnowsze wiadomości z okupowanej Polski przekazywano możliwie szybko. Tajemnica radiostacji „Świt”, którą znało tylko kilka osób, została ujawniona dopiero po 1945 r.

11 października 1944

Wczoraj: […] Churchill i Eden odlecieli do Moskwy w towarzystwie dużej świty wojskowych*. Przypuszczam jednak, że stało się tak jedynie za sprawą kamuflażu, gdyż najpewniej przedmiotem debaty w Moskwie będą bardziej problemy polityczne aniżeli militarne obecnej sytuacji kryzysowej. […]

Problem polski to alfa i omega rozmów moskiewskich. Do tego dochodzą nadzwyczaj skomplikowane kwestie bałkańskie, które z punktu widzenia polityki anglo-amerykańskiej muszą być niezwłocznie rozwiązane, jeśli Churchill i Roosevelt nie chcą popaść w poważne tarapaty wewnętrzne. Problemy militarne mogą najwyżej dotyczyć udziału Rosji w wojnie południowo-azjatyckiej, jednak tu Churchill i Roosevelt nie mają, moim zdaniem, najmniejszych szans na powodzenie. Stalin będzie się wystrzegał uwikłania go przez Angloamerykanów w sprawy Azji Wschodniej**. […]

* Moskiewska konferencja Churchill – Stalin z udziałem ambasadora USA Williama Averella Harrimana jako obserwatora odbyła się w dniach 9-20 października 1944 r.

** Goebbels miał dobrą intuicję. Dopiero 8 sierpnia 1945 r. ZSRR wypowiedział wojnę Japonii i w nocy z 8 na 9 sierpnia 1945 r. rozpoczął działania wojenne.

12 października 1944

Wczoraj: […] Bliższy wgląd w treść moskiewskich rozmów daje krótki meldunek o zamiarze wciągnięcia do narady polskiego premiera na uchodźstwie Mikołajczyka. Na podstawie tego można wnioskować, że sprawa polska jest pierwszoplanowym zagadnieniem obrad. Charakterystyczny dla atmosfery panującej w Moskwie jest fakt, że radziecka prasa akurat wizytę Churchilla wykorzystuje do tego, aby wystartować ze zmasowanymi atakami na Turcję i wiele tureckich gazet. To również jest dowód na to, że Kreml nie ma zamiaru brać po uwagę angielskiego prestiżu.

Nasze poufne informacje, nadchodzące za pośrednictwem neutralnych stolic, wskazują, że centralne miejsce moskiewskich obrad zajmą konflikty polski i bałkański. Roosevelt ma być bardzo rozczarowany postępowaniem bolszewizmu. W danym momencie musi zachować nadzwyczajną rezerwę również ze względów wyborczych, nie wolno mu się za bardzo angażować w układy z Moskwą. Wskutek tego główny ciężar rokowań i związana z tym odpowiedzialność spadają na Churchilla. […]

26 października 1944

Wczoraj: […] Z Warszawy za pośrednictwem Czerwonego Krzyża otrzymuję okropny raport o [tamtejszej] niedoli. Warszawska ludność płaci drogo i największymi cierpieniami za swoje powstanie. W polskich obozach przejściowych panuje głęboka rezygnacja. Istnieje bardzo duże oburzenie na dowództwo polskiego ruchu oporu. Również ta okoliczność stanowi niejakie przygotowanie dla bolszewizacji ludności polskiej. […]

 

Eugeniusz Cezary Król – historyk, politolog i tłumacz, pracownik naukowy Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk, profesor Collegium Civitas w Warszawie, w latach 1999-2000 profesor gościnny Uniwersytetu Johannesa Gutenberga w Moguncji, w latach 2002-2006 dyrektor Stacji Naukowej PAN w Berlinie, od 2000 r. profesor Collegium Civitas, od 2006 r. kierownik Katedry Politologii tej uczelni. Laureat nagród „Klio” i im. Jana Długosza za książki „Propaganda i indoktrynacja narodowego socjalizmu w Niemczech 1919-1945” oraz „Polska i Polacy w propagandzie narodowego socjalizmu 1919-1945”, a także nagrody Varsavianów za album „W obiektywie wroga. Niemieccy fotoreporterzy w okupowanej Warszawie 1919-1945” (współautorka Danuta Jackiewicz). Od maja 2012 r. dyrektor Instytutu Studiów Politycznych PAN.

Dodaj do zakładek Link.

Komentarze są wyłączone.