Warszawa na starej fotografii – Jarosław Zieliński
miesięcznik Stolica 5/2010
Sztuczny marmur u prawdziwego hrabiego
Prezentowaną fotografię ze zbiorów Roberta Marcinkowskiego, przedstawiającą ulicę Wolską w pobliżu Działdowskiej, wykonano najprawdopodobniej na przełomie 1918 i 1919 r. Poza aurą wskazuje na to kilka uchwyconych w kadrze elementów. Napisy nad sklepami, w większości zamkniętymi z powodu braku towaru, albo i właścicieli, są już wyłącznie polskojęzyczne, choć na mocno podniszczonym szyldzie sklepu spożywczego po lewej stronie widać jeszcze miejsce po tekście rosyjskim. Brak też jakichkolwiek napisów po niemiecku. Ludzie tłoczący się w kolejce oczekują na kartkowe przydziały artykułów pierwszej potrzeby przed jedynym czynnym sklepem, którego szyld jest opatrzony herbem miejskim. Zakutane w chusty kobiety z robotniczego przedmieścia niewiele różnią się od wieśniaczek. Widać również sporo dzieci, w tym chłopców w uczniowskich mundurkach. Dziwaczne uniformy trzech rozstawionych przed tłumem mężczyzn w bardzo różnym wieku należą do jakiejś służby porządkowej czy sanitarnej i składają się z elementów rozmaitego pochodzenia, przypuszczalnie niemieckiego (kurtki), rosyjskiego (pasy) i polskiego (czapki). Na pierwszym piętrze, nad sklepami, napisy na szybach reklamują ulokowaną w mieszkaniu kasę zapomogowo-pożyczkową.
Dom, oznaczony numerem 54, istnieje do dziś, ale nic nie pozostało z jego pierwotnej wspaniałości. Wzniesiony w 1912 r. dla Zdzisława hr. Grocholskiego (proj. Wacław Heppen) był ówcześnie największą czynszówką na Woli, popularnie zwaną kamienicą hrabiego. Na zapleczu siedmiokondygnacyjnego skrzydła frontowego kryły się aż trzy podwórza, z których dwa szczelnie obudowano oficynami. Odmienny charakter miał trzeci, wydłużony dziedziniec, na którym, wzdłuż zachodniego boku, wystawiono fabryczną oficynę. Ulokował się w niej zakład Walentego Ortha, zatrudniający 35 osób i od 1893 r. produkujący – jako pierwszy w Warszawie – sztuczne kamienie, w tym cementowe marmury, wykorzystywane zarówno do dekoracji ołtarzy, posadzek czy kolumn, jak i całych fragmentów elewacji. Taki wystrój widać też na parterze kamienicy hrabiego, wyżej zaś długi balkon wspiera osiem gigantycznych, trójkondygnacyjnych kolumn korynckich, tylko fragmentarycznie uchwyconych w kadrze. Naprzeciw oficyny fabrycznej stała piętrowa willa, czasem użytkowana przez Grocholskiego podczas jego wizyt w Warszawie, ale w części stale zamieszkana przez dyrektora wytwórni. Dom wyróżniał się narożną, dwukondygnacyjną loggią tarasową.
W 1921 r. hrabia Grocholski zamienił wolską nieruchomość na dobra Poniatów pod Jabłonną, dotychczas własność Nałęcz-Golianów. Wiktor Golian dokupił do swej nowej kamienicy przyległą od strony ulicy Płockiej posesję nr 22 i powiększona w ten sposób nieruchomość zyskała rzut litery L i czwarte podwórze. W 1931 r. właściciel założył wytwórnię makaronów „Nałęcz”, która jednak długo nie przetrwała. W kamienicy frontowej po 1933 r. ulokował się sklep spożywczy spółdzielni „Łączność”. Kamienica, mimo pożaru, przetrwała Powstanie Warszawskie, ale po wojnie została pozbawiona całego wystroju i mansardowego zwieńczenia. Zaledwie przed kilku laty znikła willa na zapleczu domu, cichcem rozebrana przez właściciela.
Rzućmy jeszcze okiem na sąsiednią posesję ze składem opału. Położona na rogu ulicy Działdowskiej, została w 1928 r. zabudowana biurowcem Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, w którym ulokowano przychodnię Obwodu Leczniczego nr 3 i podziemny basen. Budynek istnieje do dziś. Piętrowa XIX-wieczna kamieniczka po drugiej stronie przecznicy miała adres „Wolska 50”. W sierpniu 1944 r. została doszczętnie spalona.