Mieszkanko przy Zielnej

Krystyna Kolińska (23.12.1923 – 29.10.2016) stała współpracowniczka „Stolicy”, autorka powieści biograficznych, m.in. Sienkiewicz i piękna Wielkopolanka, Stachu, jego kobiety i jego dzieci, Szaniawski zawsze tajemniczy. W 2015 roku ukazała się jej ostatnia książka Ziemskie Anioły – opowieść o miłości Geroge Sand i Fryderyka Chopina. Tekst z miesięcznika stolica 9/2008.

ruiny ulicy Zielnej widziane od strony Al. Jerozolimskich 1948 rok.

Ruiny ulicy Zielnej widziane od strony Al. Jerozolimskich 1948 rok.

Było takie mieszkanie w Warszawie w bocznej oficynie przy ulicy Zielnej i była też prowadząca na podwórko wąska sień z podłoga o chybotliwych deskach. Na tym małym podwórku, z łysinami spalonej ziemi, z kępkami zdziczałego trawnika, zaskakiwał widok żywej akacji, ocalałej z powstańczej pożogi. Wiosną, na przekór osmalonym ruinom, podziurawionym ciemnym ścianom tego, częściowo zamieszkałego domu w pobliżu Chmielnej i Marszałkowskiej, to drzewo tryskało świeżą zielenią, falą zapachu. Na prawo, drewniane schody prowadziły do drewnianych drzwi, ongiś pomalowanych olejno na żywy mahoń. W drzwiach, z kolistego otworu zwisała „rączka” upleciona z konopnego sznura. Gdy się za nią pociągało, wewnątrz rozlegał się dźwięk uderzającego w ścianki mosiężnego dzwonka – „serduszka”. Otwierały się drzwi z zasuwki i stawała w nich lokatorka mieszkania na pierwszym piętrze.

Była nią moja koleżanka z polonistycznych studiów na Uniwersytecie Poznańskim, u której zawsze mogłam zatrzymać się po podroży w zatłoczonym pociągu do finalnej stacji na Dworcu Głównym. Krystyna Skuszanka zainstalowała się w Warszawie, od dwóch lat dojeżdżając do Poznania. Musiała ukończyć tam jeszcze polonistyczne studia i uzyskać u profesora Szweykowskiego, za pracę z dziedziny teatru, stopień „magistra filozofii w zakresie filologii polskiej”. Mieszkając w Poznaniu, otrzymywała role w Teatrze Nowym. Nie chciała jednak być aktorka, lecz reżyserka. W przyszłości stanie się dyrektorką teatru w Nowej Hucie, zwanego popularnie „teatrem Skuszanki”. Tam tworzyła, razem z wybitnym artysta, Józefem Szajną oraz mężem, Jerzym Krasowskim – główne inscenizacje (obaj niedawno zmarli i zostali pochowani na Powązkach). Zanim to wszystko nastąpiło, pragnienie studiowania w Szkole Teatralnej na Wydziale Reżyserii zdecydowało o przeniesieniu się do stolicy. Studia łączyła z pracą  zarobkową. Znalazła ją w Zakładach 22 Lipca (dawniej E. Wedel), gdzie uczyła pracowników dykcji, rozumienia recytowanych tekstów, przygotowywała wieczory poezji i okolicznościowe imprezy. Prawdopodobnie tej pracy, a może i życzliwości władz Uczelni, zawdzięczała możliwość zamieszkania w oficynie przy Zielnej. Skończyła się sublokatorska tułaczka, noclegi w świetlicy u „Wedla”, dzielenie wspólnych pokoików (aby było taniej) z obcymi osobami, narzuconymi przez właścicielki mieszkań. Sama pamiętam moje, w 1951 roku „zainstalowanie” się w stolicy, gdy za nędzny kąt dzielony z druga osobą płaciłam gospodyni 15 zł miesięcznie, czyli większość mej pensji.

Krystyna Skuszanka początek lat 50.

Krystyna Skuszanka początek lat 50.

Mieszkanko Skuszanki, dzielone z koleżanką, także studiującą na Wydziale Reżyserii, było małe. Za progiem, po prawej stronie, miniaturowe pomieszczenie służyło za łazienkę, z której szło się do  pierwszego „pokoju”, gdzie rozkładana wersalka zajmowała prawie cała powierzchnię,  gdy rozłożyło się ten mebel, będący za dnia fotelem, trudno było przecisnąć się do drugiego „pokoju”, gdzie mieścił się dobytek Krystyny i jej duży stół, zawalony książkami, głównie o teatralnej tematyce. Te dwie amfiladowe izby łączył kaflowy piec, osadzony w ścianie. Drzwiczki, palenisko, popielnik, kubeł z węglem, należały do pokoiku pierwszego. Przydziałowy na kartki węgiel właściwie był tzw. miałem; podsycany płomieniem ze smolnych szczap dymił, nie dając ciepła. Przed zmarznięciem ratowała nas herbata Ulung; piłyśmy ją całymi kubkami.

Niekiedy, oprócz przyjaciół z Poznania, pojawiali się na Zielnej przybysze z Kielc, pamiętający Krystynę Skuszankę jako córkę przedwojennego dyrektora gimnazjum – profesora Skuchy.  Wśród nich wyróżniał się działacz ludowy, Jan Aleksander Król, o wątłej raczej posturze; chłopięcy nieco wygląd próbował rekompensować fajką w ustach, z której wypuszczał bez przerwy kłaczki dymu, oraz bufiastymi bryczesami wpuszczonymi do wysokich butów – oficerek z błyszczącej, jak lustro, wypolerowanej skory. Mieszkanko przy Zielnej było też czasem świadkiem niezwykle interesujących rozmów z profesorem Aleksandrem Bardinim, ceniącym utalentowaną studentkę i widzącym w niej materiał na dobrą reżyserkę. Wśród gości bywali też: Wojtek Maciejewski (reżyser radiowy) ze świeżo zaślubioną Wandą Medwadowską (autorka widowisk dla młodzieży: m.in. scenicznej adaptacji Pana Wołodyjowskiego) oraz Basia Sokalówna – radiowa spikerka, w przyszłości autorka tekstów piosenek do wystawionego w Poznaniu musicalu Myszka.

Dom, w którym mieszkała Skuszanka, został wkrótce zrównany z ziemią pod budowę Pałacu Kultury i Nauki. Tam, gdzie stała oficyna, zielenieje dziś trawa i widnieje płyta, znak pamięci o Zielnej.

Tekst z miesięcznika Stolica 9/2008

 

Dodaj do zakładek Link.

Komentarze są wyłączone.