Zdjęcie wykonane z poziomu ulicy Bugaj (od strony ogrodów zamkowych), pochodzi ono z około 1930 r.
Warszawa na starej fotografii – Jarosław Zieliński – miesięcznik Stolica 1/2011
Od czasów Stanisława Augusta wielkie, użytkowane od średniowiecza wysypisko nieczystości na Starym Mieście, zwane Górą Gnojową, miało charakter splantowanego, trawiastego pagórka. Tak jest również dziś i w pamięci starych warszawiaków coraz bardziej zaciera się wspomnienie olbrzymiego budynku, którego mury przez krótki czas zupełnie to miejsce odmieniały.
Od początku lat 20. nowo powstała Pocztowa Kasa Oszczędności kupowała i modernizowała stare kamienice, ale też wznosiła nowe domy dla swych pracowników w różnych dzielnicach miasta. Do największych i zarazem najbardziej kontrowersyjnych inwestycji należała budowa zespołu gmachów wzniesionych w 1923 r. pomiędzy ulicami Brzozową, Celną i Bugaj. Monumentalne budynki o typowych dla projektanta Mariana Lalewicza formach akademickiego, petersburskiego neoklasycyzmu miały niewątpliwie wielkomiejski rozmach, oryginalnie ukształtowaną bryłę i starannie dopracowany wystrój, ale – patrząc od strony Wisły – w katastrofalny sposób przytłaczały sylwetę Starego Miasta wraz z Zamkiem Królewskim. Górny dom (ulica Brzozowa 2/4) otrzymał fasadę odwołującą się wyglądem do barokowo-klasycystycznych staropolskich pałaców. Na tyłach łączył się z oficynami, które domykały wewnętrzne podwórze. Ścięty narożnik tych oficynowych skrzydeł, u zbiegu ulicy Brzozowej z przedłużeniem ulicy Celnej, wyróżniał się wklęsłością ściany i rozfalowanym szczytem, natomiast od strony ślepego zaułka ulicy Brzozowej inna, zaokrąglona wklęsłość elewacji ułatwiała zawracanie pojazdów. Wzdłuż ulicy Celnej, do Bugaju, wybudowano monumentalne schody. Dolny wylot tej uliczki miał postać wysokiego, kolebkowo sklepionego przejazdu w łączniku zespalającym dom przy ulicy Bugaj 5, który mieścił drukarnię PKO, i tej samej wysokości dom mieszkalny przy Bugaj 3. Ten ostatni był jeszcze bardziej oryginalny od górnego „pałacu”, wobec którego pełnił funkcję oporowego cokołu z tarasem. Przyglądając się fotografii, trudno wywnioskować, że ów taras nie stanowił jednolitej płaszczyzny, lecz z czterech stron stosunkowo wąskimi pasmami otaczał nietknięte zbocze Góry Gnojowej (!). Na wprost wielkiej, centralnie zaprojektowanej bramy znajdowały się strome schody, którymi, po stoku góry, można się było dostać na podest u podstawy środkowego ryzalitu w budynku górnym, a stąd na wyżej położony taras w zwieńczeniu budynku dolnego. W bramie tego domu zlokalizowano także schody wewnętrzne, prowadzące przez kolejne kondygnacje na korytarz poddasza połączonego z… piwnicami budynku górnego. Cała zabudowa zajmowała niemal 5 tys. m2, a jej całkowita wysokość sięgała około 40 m, toteż widok z okien na górnych kondygnacjach nie miał równego sobie na całym staromiejskim odcinku skarpy. Oprócz kilkupokojowych mieszkań, z których jedno zajmowała poczytna powieściopisarka Pola Gojawiczyńska, w gmachach urządzono sporą powierzchnię magazynową.
Posadowienie budynków na niestabilnym podłożu zmusiło PKO już w 1929 r., a następnie dziesięć lat później, do prac wzmacniających ściany oraz grunt metodą oskarpowania i palowania. We wrześniu 1939 r. doszło do dalszych szkód w rezultacie bombardowań i ostrzału artyleryjskiego – gmachy zostały trafione aż dziewięciokrotnie. Podczas Powstania Warszawskiego były skutecznie bronione przez żołnierzy baonu „Bończa” do 25 sierpnia. Mocna konstrukcja budynków uchroniła je przed całkowitym zniszczeniem, ale po ustaniu walk dom dolny został przez Niemców wysadzony w powietrze. O rozbiórce górnego gmachu urbaniści zadecydowali zaraz po wojnie, ale prowizorycznie odremontowane mury dwóch skrzydeł oficyn sterczały nad Górą Gnojową jeszcze w 1963 r.!