Zaginione światy Warszawy. Cmentarze protestanckie na warszawskiej Woli

Artur Bojarski

Warszawa przełomu XIX i XX w. była miastem wielonarodowościowym i zróżnicowanym religijnie. Obok dominujących katolickich Polaków mieszkała olbrzymia mniejszość żydowska, kilkudziesięciotysięczna rosyjska, a także – w większości zasymilowana – społeczność wyznań: kalwińskiego (ewangelicko-reformowanego) i luterańskiego (ewangelicko-augsburgskiego). Jednym z nieprzemijających śladów  ich istnienia są cmentarze

Protestanccy przybysze zaczęli pojawiać się w Warszawie już za panowania Sasów, przybywali też licznie za czasów króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Wiązało się to z obsługą dworu saskiego i ożywieniem gospodarczym ostatniej dekady przedrozbiorowej Polski. Potrzebowano wówczas architektów, majstrów, rzemieślników – a tych nie brakowało w przeludnionych miastach Zachodu. Druga fala osadnictwa miała miejsce po ostatnim rozbiorze, kiedy to do Warszawy wcielonej do państwa pruskiego ściągały rzesze urzędników cywilnych i wojskowych oraz przedstawicieli wolnych zawodów liczących na awans w wyludnionym mieście.

Ostatnia wielka grupa osadnictwa protestanckiego, złożona głównie z – używając współczesnych określeń – biznesmenów i menadżerów, przybyła po 1815 r. Ludzie ci, niosąc ze sobą kult pracy, chęć asymilacji z polskim środowiskiem oraz nowe technologie produkcji, wywarli przemożny wpływ na życie umysłowe i gospodarcze Warszawy. „Zachodnio” brzmiące nazwiska: Lardelli, Semadeni, Norblin, Evans, Temler, Szlenkier, Granzow, Wedel  i setki innych były przez wiele lat – aż do kataklizmu drugiej wojny światowej – synonimami solidnych warszawskich firm. Najdalej w drugim pokoleniu stawali się Polakami, dającymi przykłady przywiązania do nowej ojczyzny w czasie trudnych zakrętów jej historii. Tę niewielką liczbowo, ale niezwykle silną intelektualnie i ekonomicznie społeczność, wyróżniało – oprócz obco brzmiących nazwisk – przywiązanie do wiary przodków: kalwinizmu i luteranizmu.

Cmentarze protestanckie

Warszawscy protestanci mieli początkowo swoją nekropolię przy Karmelickiej i Mylnej. Cmentarz został założony jeszcze w XVII w. Wskutek zapełnienia miejsc i rosnącego znaczenia społeczności protestanci otrzymali, staraniem Stanisława Augusta, teren na piaszczystych gruntach przy Młynarskiej. „Wyprowadzka” była też efektem akcji propagandowej dotyczącej lokalizowania miejsc pochówku poza miastem, m.in. ze wzglądów sanitarnych. W 1792 r. założono na Woli dwa cmentarze, oddzielnie dla każdego odłamu protestanckiego. Mniejszy cmentarz kalwiński rozplanowano jako regularną szachownicę pól grobowych. Cmentarz luterański – większy – został zaprojektowany ręką wybitnego architekta Warszawy – Szymona Bogumiła Zuga, luteranina, który swoją koncepcję wykonał bezpłatnie.

 Położone na zachodnich peryferiach miasta cmentarze protestanckie stanowiły integralną linię polskiej obrony miasta, przez którą przetaczały się działania wojenne, zostawiając każdorazowo dotkliwe straty wśród nagrobków. W czasie szturmu na Warszawę we wrześniu 1831 r. nekropolie przechodziły z rąk do rąk, Polacy walczyli z Rosjanami w świetle płonących wiatraków przy ulicy Młynarskiej. O wiele większe zniszczenia nastąpiły jednak w czasie Powstania Warszawskiego. W pierwszych czterech dniach sierpnia 1944 r. wybudowano w okolicy kilka barykad, a cmentarze stały się silną bazą powstańców. Nacisk czołowy Niemców z grupy bojowej Reinefarth na nekropolie wzmógł się 5 sierpnia. Przez następne cztery dni cmentarze przechodziły z rąk jednej strony do drugiej, aż do wycofania się Kedywu na linię ulicy Okopowej i dalej, na Stare Miasto. W trakcie tych walk, toczonych często o każdy nagrobek, oba cmentarze zostały silnie zniszczone, szczęśliwie jednak ocalały najcenniejsze obiekty.

Powojenna odbudowa nekropolii trwała aż do lat 80. XX w. Przez kilka dziesięcioleci powojennych nagrobki, pozostawione bez opieki bliskich, ulegały dewastacji. W czasie wojny wielu przedstawicieli starych warszawskich rodów protestanckich zginęło lub wyjechało z kraju. Dzisiaj, dzięki staraniom obu gmin, a także Społecznemu Komitetowi Opieki nad Zabytkami Cmentarza Ewangelicko-Augsburskiego w Warszawie, przywrócono piękno wielu grobowcom, z których niejeden odznacza się wyjątkową klasą artystyczną.

Potęga protestanckiego mieszczaństwa – cmentarz ewangelicko-reformowany

Protestanckie rody dawnej Warszawy dysponowały odpowiednimi funduszami i miały ambicje, aby stawiać swym zmarłym wspaniałe nagrobki. Z najciekawszych warto wymienić grobowiec rodziny Loewe, przybyłej – jak mówi inskrypcja – do Warszawy z Hamburga na przełomie XVIII i XIX w. Wybitny architekt rodu, Adam Loewe, zaprojektował w Warszawie przy dzisiejszej alei „Solidarności” neogotycki kościół kalwiński, pełnił też szereg ważnych funkcji w organizacjach społecznych, urzędach Królestwa Polskiego oraz władzach kościoła ewangelicko-reformowanego.

Na cmentarzu kalwińskim spoczywa również księgarz, założyciel słynnej firmy wydawniczej, Michał Arct. Ówczesne relacje prasowe wspominają, że na pogrzebie Arcta tłumnie stawiła się młodzież i dziatwa szkolna, a to z powodu elementarza wydanego przez firmę (skutecznego w walce z rusyfikacją szkolnictwa) oraz pisemek dla młodych czytelników. W wydawnictwie Arcta książki dla dzieci i młodzieży wydali m.in. Artur Oppman i Maria Konopnicka. Pomnik nagrobny Michała Arcta dekorowany jest płaskorzeźbą kobiety w antycznych szatach, trzymającej pochodnię skierowaną do dołu (symbol wanitatywny  wyrażający niesienie światła w świecie zmarłych).

Ważną postacią historyczną spoczywającą na cmentarzu kalwińskim jest Karol Woyda, prezydent Warszawy w latach 1816-1830. Jego klasycystyczny nagrobek uzyskał formę gładkiego obelisku wyprowadzonego z bogato dekorowanego cokołu, na którym umieszczono tarczę herbową w otoczeniu panoplii i wstęg. Za prezydentury Woydy nastąpił imponujący rozwój miasta – wytyczono wielkie arterie komunikacyjne (np. Aleje Jerozolimskie) i zaprojektowano nowe place, m.in. Bankowy, Teatralny, Saski, Trzech Krzyży, Zamkowy. Największe przemiany dotknęły tzw. dzielnicę żydowską, gdzie w miejscu starych, zapadłych w ziemię dworków stanęły dwupiętrowe kamienice o nieodbiegającym od europejskiego standardzie. Do rozwoju budownictwa miejskiego znacznie przyczyniły się nisko oprocentowane kredyty rządowe i miejski fundusz budowlany. Główne place zostały zdominowane przez wielkie gmachy rządowe i miejskie: Komisji Rządowej Przychodów i Skarbu, Komisji Rządowej Spraw Wewnętrznych i Policji, Komisji Sprawiedliwości czy Teatru Wielkiego. Nad projektami czuwali najlepsi architekci epoki: Antonio Corazzi, Jakub Kubicki, Chrystian Piotr Aigner, Hilary Szpilowski. Rozbudowa Warszawy za prezydentury Karola Woydy poskutkowała wzrostem liczby mieszkańców z 80 tys. w 1815 r. do 140 tys. w przededniu powstania listopadowego.

Neogotycka kaplica Leopolda Kronenberga swoimi rozmiarami i formą przywodzi na myśl solidną architekturę. Oddaje prestiż założyciela rodu. Rozległa działalność gospodarcza i społeczna Kronenberga, w drugiej połowie XIX w. najbogatszego człowieka w Królestwie Polskim, nie miała sobie równych – potentat budował i kontrolował finansowo większość linii kolejowych w Królestwie, zakładał fabryki, banki, szkoły i gazety.

Cmentarz ewangelicko-augsburski

Stojący za ażurową bramą nekropolii przy Młynarskiej pokaźnych rozmiarów budynek z klasycznym belkowaniem, przypominający antyczną świątynię, wzniesiony został w 1835 r. przez Adolfa Schucha jako mauzoleum rodziny Halpertów (założyciel rodu był dzierżawcą przemysłu tytoniowego). Obiekt stał się z czasem kaplicą cmentarną. Tę interesującą budowlę dźwignięto z wojennych zniszczeń dopiero w 1975 r.

Rodzina Granzowów przybyła do Warszawy prawdopodobnie z Węgier. Jeden z najbardziej znanych jej przedstawicieli, Kazimierz, stał się na kilkadziesiąt lat potentatem branży materiałów budowlanych w naszym mieście – z jego cegieł wybudowano wiele gmachów i kościołów, a także warszawskie filtry. Do dzisiaj miliony cegieł „granzówek” tworzą warszawski podziemny system kanalizacji. Cegły te posiadają wyjątkową wytrzymałość – przyjmują nacisk 100 kg na cm2. Neorenesansowa kaplica Granzowów, wzniesiona z firmowych cegieł, nie wymagała remontu przez prawie 100 lat!

Mauzoleum potentata piwnego Hermana Junga to sporych rozmiarów obiekt architektoniczny. Grobowiec niewiele mniejszy jest od… willi! Budynek ma formy neoromańskie, a jego architektem był twórca wielu warszawskich kościołów i kamienic –  Józef Pius Dziekoński.

Na cmentarzu ewangelickim miejsce spoczynku znaleźli także przedstawiciele starej warszawskiej rodziny Herse. Adam i Bogusław Herse prowadzili wielki dom mody. Sprowadzano tu kreacje damskie prosto z Paryża i Wiednia, a klientkami były nie tylko warszawianki, ale i damy z terenu całego Imperium Rosyjskiego.

Przy głównej alei cmentarza stoi na masywnej tumbie klasycystyczny pomnik-kolumna architekta Jakuba Gaya. Na fasadzie tumby umieszczono epitafium w języku niemieckim – to pokłon dla przodków rodziny. Kolumna jest przełamana w połowie wysokości, co symbolizuje przedwcześnie przerwane życie. Jakub Gay zmarł w wieku 49 lat, w szczycie swoich możliwości twórczych. Po odbyciu praktyki zawodowej architekt wyspecjalizował się w budownictwie przemysłowym, pozostawił po sobie m.in. wielki spichrz naprzeciwko twierdzy Modlin przy ujściu Narwi do Wisły, gmach przędzalni lnu w Żyrardowie, papiernię w Konstancinie-Jeziornie, a w stolicy – gmach Warszawskiego Towarzystwa Dobroczynności przy Bednarskiej oraz dom własny – pałac przy Grzybowskiej (dziś nieistniejący). Projektant osierocił pięcioro dzieci, jeden z synów zginął w walkach powstańczych 1863 r. Wnuk architekta, Henryk, zaprojektował wiele gmachów dla Warszawy i Mińska białoruskiego.

Skromny pomnik nagrobny Szlenkierów nie oddaje świetności rodu, który wydał wspaniałych ludzi – Karola, Marię i Zofię. Świadectwem potęgi nazwiska miał być natomiast pałac przy dzisiejszym placu Dąbrowskiego (ob. ambasada Włoch), zaprojektowany w formach renesansu rzymskiego. Karol Szlenkier dorobił się fortuny dzięki licencji na zaopatrzenie armii rosyjskiej w elementy skórzane ekwipunku dla wojska. W swojej warszawskiej fabryce oferował swoim pracownikom nowatorskie wówczas rozwiązania socjalne – robotnicy mogli korzystać z systemu ubezpieczeń na starość i zakładowej kasy chorych. Właściciel premiował najlepszych pracowników, a dzieci robotników mogły korzystać z bezpłatnej trzyklasowej szkoły. Karol Szlenkier przepisał pół miliona rubli na cele charytatywne. To z jego fundacji wybudowano szkołę rzemieślniczą dla niezamożnej młodzieży. Maria była inicjatorką budowy szpitala dziecięcego w Warszawie – nowego typu, umieszczonego w pawilonach. Szpital ten rozbudowano później, a prowadziła go córka Karola i Marii, Zofia. Placówka stała się wzorcową i najnowocześniejszą na ziemiach polskich. Zofia Szlenkierówna, posiadająca solidne wykształcenie zdobyte na zachodnich uczelniach, wniosła ogromne zasługi w rozwoju nowoczesnej służby szpitalnej, której poświęciła całe dorosłe życie. Wielokrotnie odznaczana przez polskie i międzynarodowe organizacje medyczne, zmarła w osamotnieniu w jednym z warszawskich szpitali, wśród dymów jeszcze tlących się ruin Warszawy tuż po jej kapitulacji, 2 października 1939 r.

Karolowi Szlenkierowi jego pracownicy na ozdobnym kałamarzu wypisali dedykację:

„Rozumem serce, uczuciem cyfrę trzyma na wodzy./ Ludzie i ziemia, na której wzrośli, równie mu drodzy”. Słowa te mogą stanowić także puentę życia innych protestanckich przedsiębiorców: Wedlów, Temlerów, Pfeiferów i wielu innych, którzy swoją pracą, talentami i filantropią wnieśli olbrzymi wkład w polską etykę pracy i przynieśli ze sobą wysoką kulturę społeczną – wartości konieczne w funkcjonowaniu nowoczesnego społeczeństwa.

Dodaj do zakładek Link.

Komentarze są wyłączone.